Cisza. Jedna wielka, przenikliwa cisza i nic poza nią. Deszcz uderzający o parapet nagle ucichł, również grzmoty nadchodzącej burzy zatrzymały się w biegu. Salon oblany światłem nocnej lampki przeszywał krótki, płytki oddech dziewczyny, głębokie świsty powietrza uchodzące z ust nowego gościa i całkowity bezdech w gardle właściciela mieszkania. Stres, napięcie, nerwowa atmosfera wisiała w powietrzu. Cindy czuła przyspieszone uderzenia serca w piersi, a jednocześnie miała wrażenie, jakby zatrzymało się w chwili, gdy drzwi mieszkania otworzyły się na oścież. Nie wiedziała, co czuć. Z jednej strony strach przed złem czyhającym na nią za rogiem, z drugiej strony dezorientację. W jednej chwili wszystko co kochała, wszystko na czym jej zależało legło w gruzach.
-No już, rozchmurzcie się. Naprawdę się za wami stęskniłem - rzucił ironicznie mężczyzna stojący w progu, po czym zbliżył się do Cindy i wierzchem dłoni pogłaskał jej policzek. - Wyrosłaś na piękną kobietę, Cindy. Piękną i niebywale seksowną. Trzy lata temu byłaś jeszcze uroczym dzieciakiem. Teraz daleko ci do dziecka.
-Nie dotykaj mnie - warknęła ostro, robiąc krok w tył. - Kim ty, do cholery, jesteś? - dodała ze strachem w głosie, jej kolana drżały, dłonie zaczęły się pocić.
-Och, powinienem poczuć się urażony. Sądziłem, że mnie nie zapomina się tak łatwo. - Jego klatka piersiowa zadrżała, gdy wypuścił z ust ironiczne, zachrypnięte parsknięcie. - Nazywam się Justin Bieber, kochanie. Myślę, że jednak zapisałem się gdzieś głęboko w twojej ślicznej główce. - Ponownie pogłaskał ją po policzku. Tym razem szybciej przekręciła głowę i strąciła jego dłoń.
-Nie wierzę ci - szła w zaparte. Wykonała jeszcze jeden krok w tył, by za plecami złapać dłoń swojego kochanka. -Kim ty, do cholery jesteś? - powtórzyła głośniej, ale z każdym słowem jej głos był coraz mniej pewny, zaczął drżeć.
-Naprawdę sądzisz, że ten przydupas jest miłością twojego życia, że to jego znasz od wielu lat? - znów parsknął bez krzty humoru. - Spytaj go o cokolwiek. Cokolwiek, maleńka. Ja pamiętam dokładnie każdy moment naszej wspólnej przeszłości. Pamiętam, gdy po raz pierwszy razem zobaczyłem cię z Austinem w przedpokoju. Już wtedy zakochałem się w twoim tyłeczku. Pamiętam też, gdy pierwszy raz się kochaliśmy i jestem pewien, że ty również o tym nie zapomniałaś. Było ci ze mną naprawdę dobrze, nie zaprzeczaj. Nadal mi nie wierzysz? W takim razie zapytaj go o coś banalnego, coś, na co powinien odpowiedzieć w przeciągu sekundy. No dalej, czekam.
Cindy z wahaniem odwróciła się twarzą do kochanka i puściła jego dłoń. Miała coraz więcej obaw i wątpliwości, a mimo to nadal grała dzielną. Odkaszlnęła i przywołała jedno ze wspomnień.
-Jak miał na imię mój pierwszy chłopak? - spytała, patrząc ukochanemu prosto w oczy.
Za plecami usłyszała parsknięcie mężczyzny, który skrzyżował na piersi ramiona i czekał na rozwój sytuacji.
-Więc powiedz chociaż, jaki kolor włosów mieli obaj moi bracia. - Była coraz bardziej zdenerwowana, a kiedy ukochany spuścił głowę, straciła wszelkie nadzieje.
-Ja... Ja nie wiem - wyszeptał ledwo słyszalnie.
Tyle wystarczyło, by serce Cindy pękło.
-Za to ja pamiętam doskonale - nieoczekiwany gość odezwał się ponownie. - Twoi bracia mieli kruczoczarne włosy, a twoim pierwszym chłopakiem był Jaxon. Koleś zdradził cię z moją siostrą.
Cindy spojrzała na mężczyznę z kpiącym uśmiechem, który nie schodził z jego ust, potem przeniosła wzrok na człowieka, przy którym w ciągu ostatnich tygodni przeżyła najwspanialsze w życiu chwile.
-W takim razie, kim jesteś ty? Kim tak naprawdę jest człowiek, którego pokochałam całym sercem i dla którego zaryzykowałam wszystko?
Mężczyzna milczał. Chciał się odezwać, lecz głos zamarł mu w gardle już w chwili, w którym ujrzał w progu swój sobowtór. Teraz drżał w strachu przed samotnością. Bał się, że kiedy Cindy wyjdzie z mieszkania i trześnie drzwiami, więcej jej nie zobaczy.
-Kolega najwidoczniej nie ma zamiaru się odezwać. Pozwól więc, że przedstawię ci Jasona, mojego brata bliźniaka. Krótko po tym, gdy wyjechałaś ze Stanów, matka powiedziała mi, że kiedy w młodości była w Anglii, wdała się w romans. Owocem romansu nie było dziecko, a dzieci, ja i Jason. Oboje ustalili, że jeden dzieciak zamieszka z matką w Stanach, a drugi z ojcem w Londynie. Miałem lecieć do Anglii, wiedząc, że przywiało tutaj ciebie, maleńka. Dodatkowo miałem tutaj brata. Dwa powody, dla których Londyn stał się moim celem. Przyjechałem, odnalazłem swojego ojca, dzięki niemu mogłem skontaktować się z bratem. Pamiętam dokładnie nasze pierwsze spotkanie przed niemal trzema laty, Jason, i myślę, że ty również je pamiętasz.
Justin poprawił palcami grzywkę i pchnął szklane drzwi kawiarni w galerii handlowej w centrum Londynu. Przemierzył wzrokiem pomieszczenie z kilkoma stołami z czarnego drewna i wysokimi krzesłami przy barze. Nie znał człowieka, którego szukał, ale mógł rozpoznać go bez większego problemu. To tak, jakby spojrzał w swoje lustrzane odbicie. Ujrzał identyczny kolor włosów przy stole w głębi kawiarni. Ruszył powoli, przy opierającym się na łokciach o blat mężczyźnie odkaszlnął cicho. Jason zajmujący miejsce na krześle uniósł głowę, spojrzał w oczy bratu i nieznacznie uchylił usta. On również przez długie lata nie miał pojęcia o istnieniu brata bliźniaka. Dopiero po telefonie od niego i prośbie o spotkanie uwierzył, że po tej samej ziemi chodzi jego sobowtór.
-Ja pierdole, naprawdę jesteś identyczny - zaczął Justin, dociskając do ust zaciśniętą pięść. - Justin. - Wyciągnął do drugiego szatyna dłoń, ten obdarzył ją silnym uściskiem.
-Jason. I na to wygląda, jesteśmy identyczni. - Przyjrzał się uważniej bratu i dopiero wtedy posłał mu uśmiech.
Usiedli na przeciw siebie przy stole, jeszcze chwilę wpatrywali się w siebie z fascynacją i niedowierzaniem. Ich uwagi nie rozproszyła nawet młoda kelnerka. Zamówili po filiżance czarnej kawy. Oboje czekali, by ten drugi odezwał się jako pierwszy. Dopiero po kilku minutach, osłodzeniu kawy dwoma łyżeczkami cukru i kilku niezręcznych spojrzeniach, ciszę przerwał Jason.
-Byłem zaskoczony twoim telefonem. Ojciec nigdy nie mówił mi, że mam brata. Ale teraz w końcu przekonałem się na własne oczy, że nie jestem jedynakiem.
-Powiem ci więcej - wtrącił Justin. - Oprócz mnie masz jeszcze siostrę. Ma na imię Jazzy, ma dziewiętnaście lat, o ile dobrze pamiętam. Tu masz jej zdjęcie. - Justin wyjął z kieszeni dotykowy telefon, wszedł w galerię, na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie długowłosej nastolatki opierającej się o maskę sportowego samochodu.
Jason zmarszczył brwi, wziął w dłoń komórkę brata i przez długie sekundy wpatrywał się w zdjęcie siostry. Nie dowierzał, że jeszcze wczorajszego ranka obudził się jako jedynak, a dzisiaj zdobył dwoje rodzeństwa. Z dnia na dzień poczuł się innym człowiekiem.
-Niezła z niej laska - stwierdził w końcu, kącik jego ust uniósł się ku niebu.
-Jest śliczna, ale też niezła z niej suka. Jak rozumiem, twój ojciec nie ma więcej dzieci?
-Nie, jesteśmy tylko my.
Przerwa na kilka łyków gorącej kawy. Mężczyźni przetrawili pierwsze informacje. Mieli jeszcze tyle pytań, już teraz odnaleźli wspólny język. Chcieli dowiedzieć się o sobie więcej i również więcej powiedzieć, choć jak na razie oboje milczeli, zajęci obserwowaniem krągłych pośladków kelnerki. Nie mówiąc o rysach twarzy, wysportowanym ciele i stylu, nawet gust mieli podobny.
-Co cię sprowadziło do Londynu? - ciszę ponownie przerwał Jason.
-Z jednej strony chciałem poznać brata, a z drugiej - zatrzymał się, by wypuścić z ust głośne westchnienie.
-Kobieta, mam rację?
Jason trafił w dziesiątkę i rozpoznał to natychmiast, gdy spojrzał w oczy bratu.
-Kobieta - potwierdził, dosypując do filiżanki jeszcze pół łyżeczki cukru. Wymieszał kawę, a telefon schował do kieszeni.
-Więc jaka ona jest? Braciszek zamienia się w słuch - Jason zachichotał, opierając się wygodnie o oparcie drewnianego krzesła. Liczył na długą, erotyczną historię.
-Jest młoda, bardzo młoda, w zasadzie to jeszcze dzieciak. Ma szesnaście lat, duże cycki, seksowny tyłek, wiesz o czym mówię.
-Nie chcę być wścibski, ale czemu musiałeś gonić ją aż do samego Londynu?
Justin podrapał się z zakłopotaniem po karku, szukał odpowiedniej wymówki i znalazł ją szybko. Kłamstwo miał bowiem opanowane do perfekcji.
-Cóż, mieliśmy wiele gorszych momentów, rozstawaliśmy się, schodziliśmy. Ale należy do mnie, na koniec świata bym za nią pobiegł. Dlatego teraz jestem tutaj, w Londynie.
-Nie jest dla ciebie za młoda? To znaczy rozumiesz, szesnastolatki bywają naprawdę różne. Jedne w tym wieku rodzą już dzieci, ale inne nadal piszczą na widok zdjęcia idola.
-Ona nie należy ani do jednych, ani do drugich. Dziecka mi jeszcze nie urodziła - zawiesił głos i zagryzł wargę, ale Jason nie dostrzegł zmiany w jego zachowaniu.
Nagle powietrze przeszył dźwięk telefonu Jasona. Mężczyzna sięgnął do kieszeni, uśmiechnął się szeroko, gdy na wyświetlaczu zobaczył imię ukochanej osoby, najważniejszej w jego życiu. Tylko Lily wywoływała na jego ustach tak szeroki uśmiech.
-Kobieta, co? - Justin wypuścił z ust krótki śmiech i tym razem to on oparł się wygodniej o oparcie.
-Kobieta - westchnął rozmarzony i odebrał połączenie szybkim przesunięciem palcem po dotykowym ekranie. - Cześć, kochanie.
-Hej, Jason - odezwał się głos w słuchawce. Ten dźwięk ułożył usta chłopaka w szerokim uśmiechu. - I jak spotkanie? Jaki jest?
-Identyczny - zachichotał, spoglądając na rozluźnionego brata. - Szczegóły opowiem ci, jak wrócę do domu.
-Więc widzimy się wieczorem? Tęsknię za tobą.
-Twoi rodzice będą w domu? - nieco ściszył głos, lecz Justin i tak usłyszał każde słowo i uśmiechnął się bezczelnie.
-Wracają dopiero w przyszły weekend - mruknęła ponętnie.
-Zrób mi miejsce na półce w szafie i obok ciebie w łóżku, wprowadzam się - parsknął cicho, a wyobraźnia zaczęła odzywać się już teraz. Tęsknił za Lily, choć widział ją przed dwoma godzinami. - Do zobaczenia.
Jason schował telefon do kieszeni i uśmiechnął się jeszcze szerzej. Jego serce biło szybciej, mocniej. Oznaki zakochania działały na niego ze wzmożoną siłą. Czuł się jak nastolatek.
-Dziewczyna, narzeczona, a może żona? - Justin przerwał jego przemyślenia i z przygryzioną wargą czekał na odpowiedź.
-Na razie dziewczyna, ma osiemnaście lat, jest naaaaajpiękniejszą kobietą jaką kiedykolwiek widziałem.
-Pokaż braciszkowi zdjęcie tej swojej niuni. - W Justinie obudził się dziki instynkt. Gdy Jason szperał w kieszeni spodni, drugi z bliźniaków przygryzał wargę i wyobrażał sobie atrakcyjną dziewczynę brata. Nie było mowy, by odpuścił sobie okazję zbliżenia się do kolejnej naiwnej dziewczyny.
Jason podał Justinowi telefon, na którym obejmował w pasie uśmiechniętą Lily i całował jej policzek. Justin wbił wzrok w szatynkę, której włosy sięgały do łopatek i były nieznacznie podkręcone na końcach. Uśmiech odsłaniał rządek jej prostych zębów, malinowe usta ułożone w nieznaczny łuk rozbudzały Justinowi wyobraźnię.
-Masz rację. - Jason jeszcze nie znał bezczelnego uśmiechu Justina. - Jest piękna.
-Ukradłeś mi ją - Jason warknął zwierzęco. To jego pierwsze słowa wypowiedziane głośno, odkąd Justin przedarł się przez próg mieszkania. - Ukradłeś mi dziewczynę, którą cholernie kochałem.
Niespodziewanie rzucił się na brata z pięściami, ukazał ogrom skrytej w jego wnętrzu siły. Justin nie spodziewał się ataku, nie zaparł się więc i został popchnięty na ścianę za plecami. Szybko odzyskał jednak kontrolę i wyszarpał się z uścisku, podciągnął również rękawy bluzy, gotów na regularną bójkę z bratem. Jason wymierzył mu uderzenie w szczękę, Justin odpłacił się ciosem w brzuch. Cindy bała się wejść pomiędzy nich, wyglądali bowiem wyjątkowo agresywnie i w tak silnym stanie wzburzenia nawet Jason mógłby przypadkowo odepchnąć ją ze zbyt dużą siłą.
-Przestańcie! - pisnęła z przerażeniem, zanim mężczyźni zrobiliby sobie niemałą krzywdę.
Co prawda zaprzestali uderzeń rzucanych na oślep, lecz złość wciąż wrzała w ich silnych ciałach. Jeden wpatrywał się z wrogością w drugiego, gdyby Cindy nie było obok skakaliby sobie do gardeł.
-Co ja ci zrobiłem? Dlaczego mi ją zabrałeś? Nigdy nie byłeś jej wart. - Jason był na skraju załamania. Widok brata, widok jego cholernego uśmiechu wzbudzał w nim obrzydzenie.
-Nic mi nie zrobiłeś. Po prostu twoja laska wpadła mi w oko, to wszystko.
-To wszystko? Kochałem ją, a ty to podstępnie wykorzystałeś. Omamiłeś ją, zaciągnąłeś do łóżka, rozkochałeś w sobie, a potem złamałeś jej kruche, nastoletnie serce. Ale i tak to nie jest najgorsze. Zrobiłeś jej dziecko, śmieciu. A to ja chciałem ułożyć sobie z Lily życie, założyć rodzinę, mieć dzieci i być po prostu szczęśliwym.
Tego Justinowi nie wybaczy nigdy, choćby nie wiem jak szatyn starał się go przepraszać. Odebrał mu wszystko, co kochał, wszystko co stanowiło w jego życiu sens.
Justin natomiast zmarszczył brwi i przyłożył pięść do ust. Poczuł się niepewnie, szukał w oczach Jasona oznak nieudanego żartu. Nie doszukał się niczego.
-Mam dziecko? - spytał z kpiącym uśmiechem. Każdy mężczyzna w jego wieku poczułby się wyjątkowo. On nawet się nie wzruszył.
-Nie pozwolę ci się nawet zbliżyć do Molly, nie myśl o tym.
-Więc to dziewczynka, tak? Podobna do mamusi?
-Nie zasłużyłeś na to, by jakiekolwiek dziecko nosiło twoje nazwisko, śmieciu. Spędziłeś dwa lata w pierdlu, lecz najwyraźniej niczego cię to nie nauczyło. Biłeś Lily, nie mogłem ci tego wybaczyć. A dzisiaj dowiedziałem się, że zmieniłeś w piekło również życie Cindy. Zabiłeś jej brata, zabiłeś jej dziecko, zabiłeś swoje dziecko, do cholery! Biłeś ją, gwałciłeś, poniżałeś. Dlaczego ty taki jesteś? Co ja, co Lily, co Cindy ci zrobiła, że odpłacasz się wszystkim agresją i przemocą?
Justin nie mógł dojść do słowa, ponieważ do rozmowy włączyła się Cindy. Jej klatka piersiowa unosiła się i opadała pospiesznie, usta zaciśnięte były w cienką linię, a rozbite serce dławiło się łzami. Bała się, że przy pierwszym słowie jej głos załamie się i da upust emocji na oczach nie tylko Jasona, ale również Justina.
-Masz teraz pretensje do niego, a ja mam wrażenie, że zaczynam bardziej nienawidzić ciebie. Przez cały ten czas okłamywałeś mnie. Wykorzystałeś, żeby zemścić się na Justinie za oddalenie od ciebie Lily. Wiesz, jak ja się teraz czuję? Wiesz!? - krzyknęła, jej dłoń wystrzeliła w powietrze i spoliczkowała Jasona.
-Cindy, to nie tak, pozwól mi wszystko wytłumaczyć, proszę. Na początku, kiedy Justina zamknęli w więzieniu, chciałem się zemścić, to prawda. Justin opowiadał mi o tobie naprawdę wiele. Znałem ogrom szczegółów, wiedziałem co lubisz, a co cię denerwuje. Justin pokazywał mi wiele twoich zdjęć, wiedziałem jak wyglądałaś, kiedy miałaś szesnaście lat. Potem zacząłem się wahać, czy aby na pewno jestem zdolny do zemsty. Aż w końcu, kiedy zobaczyłem cię wtedy, w kawiarni... To było coś silniejszego, Cindy. Możesz mnie wyśmiać, ale ja zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia, przysięgam. Bałaś się mnie, a ja nie wiedziałem dlaczego. Chciałem być blisko ciebie, chciałem, abyś mi zaufała. Dlatego nie powiedziałem ci, że jestem bratem Justina, dlatego cały czas podszywałem się pod niego. Nie wiedziałem, że zmienił twoje życie w piekło. Nie wiedziałem nic. Mam pewność tylko co do jednego. - Podszedł do dziewczyny i objął dłońmi jej twarz. - Kocham cię, Cindy. W tej kwestii nie skłamałem ani razu. Chcę z tobą być, nie możesz w to wątpić. - Jego głos drżał, ciśnienie wciąż podnosiły kpiące parsknięcia Justina.
-Myślałeś, że możesz od tak zdobyć moją dziewczynę? Myślałeś, że to wyrówna między nami rachunki? Jesteś głupi czy naiwny? - Justin pchnął ramię brata i zaśmiał mu się prosto w twarz. Cudem uniknął kolejnego ciosu w szczękę.
-Nic, kurwa, nie wiesz. Nie masz pojęcia, co nas łączy. Nie wiesz, co to miłość, nie wiesz, co to zaangażowanie. Nie wiesz, jak to jest, gdy nie możesz mieć przy sobie ukochanej osoby. Ty nic nie czujesz, jesteś skurwysynem bez uczuć.
-Pamiętaj, braciszku, że mamy tę samą matkę - wtrącił ironicznie Justin. Wiedział, jak podnieść bliźniakowi ciśnienie do maksimum.
Jason zrezygnował z kolejnej wymiany zdań z Justinem. Nie dotrze do jego zmarzniętego serca, tego był pewien. Chciał jedynie uratować swoją miłość, uratować związek z kobietą, którą pokochał już po pierwszym spojrzeniu.
-Aniołku, zrozum mnie. Chciałem ci powiedzieć, próbowałem wiele razy, zaczynałem, ale nie kończyłem, bo bałem się, że odbierzesz to właśnie w taki sposób. Nigdy nie próbowałem cię wykorzystać, uwierz mi. Pamiętasz, kiedy dogoniłem cię w tej ciemnej, wąskiej uliczce? Już wtedy chciałem ci powiedzieć, ale - zawahał się i spuścił wzrok. - Ale zobaczyłem w twoich oczach miłość. Miłość do niego. Wciąż go kochałaś, Cindy. Wciąż kochałaś tego potwora. Powiedz mi, czy gdybym przedstawił się jako brat Justina, zaryzykowałabyś dla mnie swój związek, swoje małżeństwo? Sądziłem, że kiedy poznasz mnie bliżej, zakochasz się w tym nowym Justinie, a o tamtym zapomnisz. Że zaufasz mi, że zostawisz Ryana, że będziesz przy mnie, kurwa, szczęśliwa.
-Bo byłam przy tobie szczęśliwa! - Cindy pisnęła na całe gardło, rękawem swetra przetarła mokre od łez oczy. Tak bardzo pokochała człowieka, o którym nie wiedziała praktycznie nic. - Twoje spojrzenie, twój głos, twój dotyk. Wszystko od samego początku było inne. Od pierwszej chwili pokochałam twoją nową, troskliwą, opiekuńczą odmianę. Chciałam spędzać przy tobie każdą chwilę, chciałam kochać się z tobą o każdej porze dnia i nocy, bo cię kocham, Jason! Tak masz na imię, prawda? Więc wiedz, że pokochałam tylko i wyłącznie ciebie, mężczyznę, który siedział w twoim wnętrzu, mężczyznę troskliwego, delikatnego, czułego, opiekuńczego. Odebrałeś mi zmysły, a teraz? Teraz czuję, że przez cały czas byłam okłamywana i posłużyłam w twoich rękach jedynie do zemsty. Pozbawiłeś mnie wszelkich nadziei na to, że kiedykolwiek będę naprawdę szczęśliwa. Pozbawiłeś mnie godności, Jason!
-Cindy - wyszeptał i przyparł dziewczynę do ściany. Chociaż ona chciała go odepchnąć, on ujął jej twarz i nie pozwolił uciec. - Kocham cię najmocniej na świecie, jesteś moją największą miłością. Nie możesz w to zwątpić, Cindy, proszę. - Dziewczyna była nieugięta. Nawet nie uniosła głowy. - Czy gdybym, do cholery, kłamał, byłbym zalany łzami tak, jak jestem teraz!?
To prawda. Policzki Jasona pokryły się grubą warstwą łez, jego głos drżał i mężczyzna nie był w stanie go uspokoić. Tracił ją z każdą upływającą sekundą. Cindy płakała razem z nim, lecz nie pozwoliła, by Jason namieszał jej w głowie. Wykorzystała całą nagromadzoną w sobie siłę, by odepchnąć ukochanego, chwycić przelotnie kurtkę i wybiec z mieszkania na piątym piętrze, donośnie zatrzaskując za sobą ciężkie, drewniane drzwi.
A Jason? Jason złapał w biegu bluzę, potrącił ramieniem wciąż kpiąco uśmiechającego się brata i pognał ratować ostatnie, co zostało mu w życiu - niezaprzeczalnie silną miłość.
~*~
Achhh, spędziłam dzisiaj na napisaniu tego rozdziały 7 godzin, ale jest! Pisząc poprzedni rozdział sądziłam, że wszystko było jasne, czyste i przejrzyste, ale najwyraźniej zapomniałam, że Wy nie czytacie mi w myślach, dlatego mam nadzieję, że ten rozdział chociaż w części rozwiał Wasze wątpliwości i dał odpowiedź na wiele pytań. Tak swoją drogą wyobraźcie sobie dwóch prawdziwych Justinów Bieberów. Jeden zabija, a co dopiero dwóch na raz *.*
Ps. Kto kocha Justina aka blondyneczkę tak jak ja? :))
ask.fm/Paulaaa962
Omg ale sie porobiło ;o rozdział cudowny, kocham Cię dziewczyno! Do następnego x.
OdpowiedzUsuńgdyby było dwóch, to bym u tego sławnego zamówiła kopię i nie wypuściła z łóżka :D
OdpowiedzUsuńCindy i Jason to goal :)))))) Ja to kumałam już w ostatnim rozdziale xd Czekam na następny <3 Ja nie chce konca tego ff.:(
OdpowiedzUsuńNo, no dzieję się. Czekam na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńPo za tym mam nadzieję, że Cindy wybaczy Jasonowi.
Matko nie spodziewałam się tego. Życzę weny :-*
OdpowiedzUsuńwow brak mi slow <3 cudny i jason boze <3 dodaj szybko <3
OdpowiedzUsuńJa pieprze
OdpowiedzUsuńEj, no nie...
OdpowiedzUsuńNie zgadzam się, aby te ff skończyło się bez ślubu Cindy i Justina
Mam gdzieś, że ona jest żoną Ryana i pewnie wybierze Jasona ale Justin nie jest potworem. Nie jest.
Zakończenie tamtej część... On płakał.. On jest zniszczony.
Czemu Cindy nie może go skleić? Czemu Jason nie może sobie pożyć z Lily, a Ryana daleko wykopać xd
Więc, ja bym chciała żeby w końcu była z Jusem, no bo Justin to Justin a nie podróba jak Jason <3
#Team_JustinForeva xd
Świetny rozdział <333 :*
OdpowiedzUsuń/Wiki
Jak zwykle swietny ale pisss niech ona bedzie z jasonem ... I dodaj nowy rozdzial na my heaven prosze ♡♡♡♡
OdpowiedzUsuńDodasz jeszcze jakiś rozdział na blogu "My heaven"?
OdpowiedzUsuńGelnialnie to rozegrałaś ! Mistrzyni :) Błagam dawaj szybko kolejny !!!!!
OdpowiedzUsuńGelnialnie to rozegrałaś ! Mistrzyni :) Błagam dawaj szybko kolejny !!!!!
OdpowiedzUsuńJejku, ja chcę następny rozdział! :D.
OdpowiedzUsuńJestem w szoku.Wielkim szoku.Rozdział świetny czekam na nn !! <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńO kurwa !!! Ja nie wierzę w to ... Niech ona nie wraca do Chujka Justina tylko do brata bliźniaka czułego Jasona !!! Czekam na następny ❤️
OdpowiedzUsuńJustin,Justin,Justin..nareszcie wróciłeś,myślałam że naprawdę postradałeś zmysły i stałeś się lepszy :D
OdpowiedzUsuńO matko ! Nigdy sie tego nie spodziewalam! Boze ile emocjji.....szybko dawaj nastepny bo nie wytrzymam! Jestes swietna, buxiaki!
OdpowiedzUsuńNiby wszystko okej, ale jest to trochę źle przemyślane.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: Lily znała prawdę. Więc dlaczego zwracała się do Jasona "Justin"?
Po drugie: Narracja. Zapisywałaś go jako Justina (imię przed tekstem)
Wiem i rozumiem, że to specjalnie, żeby zostało to utrzymane w tajemnicy przed czytelnikami, ale mogłaś to obmyślić jakoś lepiej, gdy już chcesz iść w tym kierunku.
1. Lily ani razu nie nazwała Jasona Justinem - pilnowałam tego. Jeśli zwracała się do niego bezpośrednio, mówiła "Bieber"
Usuń2. Nie miałam innej możliwości :)
Takie pytanie... Bo rozdzial swietny ale..
OdpowiedzUsuńJustin mial tatuaze w pierwszej czesci (tak?)
To Jason miał takie same?
No bo w koncu spali razem z Cindy to chyba by zauważyła c'nie?
Ujmę to w przyszły rozdziale. Spokojnie, pamiętam o szczegółach :)
UsuńNie watpie ze pamietasz
UsuńTylko chcialam wiedziec kiedy to sie wyjaśni ;)
Pewnie jak spędzili ze sobą te 3 lata to wtedy robili sobie takie same tatuaże xd. Tak myślę ;p
OdpowiedzUsuńKażde twoje ff jest tak idealne boze shdhxkskhdz czekam na kolejny szybko!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie, dopiero zaczynam i miałabym małą prośbę... mogłabyś mnie polecic lub po prostu wspomnieć cos o moim ff? Dziękuję bardzo! nicetomeetyoubabyy.blogspot.com
Twoje rozdziały na każdym blogu są tak bardzo dopracowane i idealne, aż zazdrościć. A dwa Biebery mnie mocno zaskoczyły haha Nawet mi się dzisiaj to wszystko śniło, tylko trochę inaczej
OdpowiedzUsuńhttp://wait-for-you-1dff.blogspot.com/
http://dark-sky-1dff.blogspot.com/
Dovra nie ogarniam a co z Justinem to jego kochala przez te 3 lata ciągle a ze pojawil sie Jason yo tylko udowodniła to. A on tez ją przeciez kochał sam twierdzil ze to silniejsze od niego a nawet w ostayniej scenie pękł. Nie wierze ze Cindy będzie mu teraz obojętna no! Uwielbiam Jasona, ale to Justin nas poruszył w całej 1 części
OdpowiedzUsuń