piątek, 10 lipca 2015

Rozdział 9 - My lover...

Cindy

Po raz kolejny rozbiłam wargi na wargach Justina na jedną krótką chwilę. Kiedy oderwałam je i spojrzałam szatynowi w oczy, zawiesiłam ramiona na jego szyi i załkałam cicho w jego bark. Potrzebowałam go tak blisko i mimo że między naszymi ciałami nie zmieściłby się nawet powiew wiatru, ja wciąż miałam wrażenie, że jest zbyt daleko. Pragnęłam go bliżej, najbliżej. Kochałam go. W końcu przyznałam się do tego przed Justinem i w końcu przyznałam się przed samą sobą. 
-Kocham cię, skarbie - wydyszał, z gorliwością napierając na moje wargi spragnione jego pocałunków. Całował inaczej niż przed laty. Bardziej zachłannie, lecz jednocześnie z uczuciem i delikatnością. Sama nie wiedziałam, jak nazwać towarzyszące mi uczucia. Poprzez gniew i złość do najprawdziwszej i najsilniejszej miłości. Byłam zagubiona w lawinie własnych emocji.
Wiedziałam jedno. Pragnęłam jego uwagi, pragnęłam jego miłości, pragnęłam jego ciała. Pragnęłam go całego.
Kiedy zastanawiałam się nad tym poważniej, wychodziłam na kompletną idiotkę. Mężczyzna, który całował mnie teraz tak namiętnie i z tak wielką pasją, kiedyś krzywdził mnie i sprawiał, że co noc wylewałam w poduszkę litry łez. Dlaczego więc teraz pozwalam mu na dotyk, na pocałunki? Dlaczego na nowo wpuściłam go do swojego serca?
Miałam wrażenie, że Justin stojący przede mną był zupełnie obcym człowiekiem, którego tak naprawdę w ogóle nie znałam i którego pokochałam od pierwszego wejrzenia. Nie był tym brutalem sprzed niemal trzech lat. W jego oczach połyskiwała tylko i wyłącznie łagodność. Nie było mowy, aby nagle podniósł rękę i wymierzył mi siarczyste uderzenie w policzek. Nie znałam go, ale o tym jednym byłam przekonana. Nie skrzywdziłby mnie.
Gdybym tylko wiedziała, jak bardzo zdziwię się po odkryciu prawdy o nim, o miłości mojego życia.
Justin uniósł moje ciało na wysokość bioder delikatnie, ostrożnie. Nie poznawałam jego ruchów. Były tak ciepłe i kochane. W każdym geście przelewał na mnie miłość. Nigdy nie byłam tak pewna uczuć drugiej osoby jak teraz. Zmieniałam się przy Justinie i nie wiedziałam czy to dobrze, czy wręcz przeciwnie. Za dwa tygodnie wychodzę za mąż, za innego mężczyznę, podczas kiedy moje serce należy do Justina. Do tego nowego Justina. Człowiek który stał przede mną i człowiek sprzed lat to dwie zupełnie inne osoby. W tym Justinie zakochałam się w ciągu ułamka sekundy, po pierwszym spojrzeniu w jego smutne oczy.
Nie musiałam mówić Justinowi, czego pragnę. Wyczytał moje potrzeby z głębi oczu. Położył mnie delikatnie na pościeli, która pomimo spartańskich warunków panujących w pomieszczeniu była czysta i świeża. Opadłam na miękkie poduszki i musnęłam czubek nosa Justina, który z uśmiechem naparł na moje ciało. Boże, jeszcze nigdy do tego stopnia nie pragnęłam drugiego człowieka. Teraz marzyłam jedynie o tym, aby dotykał mnie tak łagodnie i delikatnie, jak tylko potrafił. I wiedziałam, że to zrobi. Zrobi wszystko, abym poczuła się przy nim jak księżniczka w najpiękniejszej bajce. Już teraz czułam się dokładnie w ten sposób.
-Kochaj się ze mną, Justin. Po postu się ze mną kochaj - wyszeptałam drżącym głosem, kiedy z miłością przywarł wargami do skóry na moim dekolcie. 
Czułam się jak w niebie. Wszelkie problemy zniknęły po kilku pocałunkach Justina, a świat zawirował. Nikogo tak mocno nie kochałam. Nie kochałam tak nawet Justina sprzed lat, którego nazywałam swoją największą miłością.
Złapałam skrawek jego mokrej koszulki i przeciągnęłam przez głowę. Natychmiast przywarłam dłońmi do jego klatki piersiowej i musnęłam ją wargami kilkukrotnie. Mimo że chłodny deszcz oblał nasze ciała, jego wciąż było gorące. Myślę, że moje było identyczne. Justin działał na mnie w sposób, jakiego nie potrafiłam określić, nie potrafiłam zdefiniować, nie potrafiłam nawet zrozumieć. Wiem jednak, że nigdy nie czułam się tak pewnie w ramionach mężczyzny, chociaż znałam Justina praktycznie... tydzień.
-Przypakowałeś - mruknęłam do jego ucha i musnęłam je kilka razy. Jego mięśnie naprawdę robiły wrażenie. 
-Miałem czas - zaśmiał się i do reszty rozluźnił moje ciało. Byłam mu wdzięczna, że jednym uśmiechem potrafił zdziałać cuda. Być może bałam się dotyku, być może bałam się mężczyzn, lecz przy Justinie to wszystko znikało. Przenosił mnie do innego świata, do naszej własnej, małej krainy, gdzie liczyło się szczęście i miłość.
Czułam się przy Justinie nie tylko jak przy ukochanym. Zastępował mi najlepszego przyjaciela. Przynajmniej takie miałam wrażenie. Jednakże, jak mogłam czuć to wszystko, skoro tego Justina praktycznie nie znałam? Przecież to chore.
Uniosłam się na łokciach, aby Justin mógł ściągnąć przez głowę moją koszulkę, która niemiłosiernie kleiła się do ciała. Nie krępowałam się go, ponieważ nie patrzył na mnie jak na zdobycz. Widział we mnie księżniczkę, którą chciałam być już przed laty. Kochał mnie. Kurwa, kochał mnie. Przecież nie chciałam niczego więcej.
-Jesteś taka słodka - zachichotał, składając czuły pocałunek na moim czole. Zwracał się do mnie zupełnie inaczej niż przed laty. Z wyraźną miłością, z troską, z przyjaźnią, a nie z wrogością, przelaną na każde spojrzenie.
Justin zsunął z moich ramion stanik i delikatnie musnął wierzch moich piersi. Był niesamowity w tym, co robił. Każda, dosłownie każda kobieta chciałaby mieć go przy sobie. Wystarczyło kilka czułych, szczerych słów, aby zdołał mnie dowartościować. Swoim zachrypniętym głosem podniósłby na duchu nawet najbardziej zakompleksioną dziewczynę na świecie. Nigdy nie czułam się dla nikogo tak ważna. Nawet przy Ryanie, który kochał mnie niezaprzeczalnie mocno, nie doświadczyłam tego, czego zaznałam w ramionach szatyna. Nie żałowałam myśli, że zdradzę, a właściwie już zdradziłam Ryana. Po raz pierwszy myślałam tylko i wyłącznie o sobie.
-Masz takie piękne ciało - wyszeptał, a jego ciepły oddech odbił się od mojej wilgotnej od kropli deszczu skóry. - I jeszcze piękniejsze oczy.
Co się z nim stało? Justin, którego znałam, był zupełnym przeciwieństwem człowieka, który z namiętnością obsypywał moje piersi milionem pocałunków. Zmienił się nie do poznania i wbrew pozorom widziała na jego twarzy jedynie szczerość. Nie udawał, nie kłamał. Po prostu był ideałem. Był tym, kogo zawsze chciałam w nim widzieć.
Odpięłam spodnie Justina i zsunęłam je razem z bokserkami wzdłuż nóg, odrzucając na podłogę w pokoju. On natomiast bez zbędnych słów czy gestów zdjął moje spodnie i dotknął mojej najbardziej intymnej strefy przez bieliznę. Zadrżałam pod jego dotykiem. Obchodził się ze mną tak, jakbym była kruchą, porcelanową lalkę. W zasadzie nadal nią byłam. Delikatny dotyk Justina pozwalał mi oswajać się z bliskością i zaakceptować jego nową, szczerą miłość. Dzisiejszego popołudnia był sto razy delikatniejszy niż za pierwszym razem, kiedy kochałam się z nim. I to dało mi dużo do myślenia. Skąd w nim tak ogromna zmiana? I przede wszystkim, skąd w nim tyle pięknych uczuć?
-Mogę? - upewnił się, zahaczając palce na gumce majtek.
W szoku uchyliłam usta i wciągnęłam głośno powietrze. Justin sprzed lat nigdy, powtarzam nigdy, nie spytał mnie o coś tak oczywistego, co wyraża jednocześnie wiele szacunku do mnie jako do kobiety. Co skłoniło go do takiej zmiany? Miłość? Tęsknota? A może tragedia, o której nie potrafił ze mną porozmawiać?
-Naturalnie - przytaknęłam z uśmiechem i podparłam się na łokciach, aby zobaczyć, jak Justin delikatnie zsuwa ze mnie bieliznę. Jego dotyk przywoływał na myśl muśnięcia piórkiem. Koił cały ból sprzed lat i napawał nadzieją. Nadzieją na nowe, lepsze jutro. Nadzieją na piękną przyszłość w jego ramionach.
Rozebrał mnie do końca i przywarł ostrożnie do mojego nagiego, delikatnie drżącego ciała. Rozszerzyłam dla niego nogi, aby mógł z czułością kochać się ze mną i okazać mi tyle uczucia, ile zawsze pragnęłam. Zaczął wchodzić we mnie tak niebywale delikatnie, że od pierwszych chwil przez moje ciało przepłynął dreszcz. Bał się o mnie. Bał się, że może mnie wystraszyć, natomiast ja z każdym jego delikatnym, choć doskonale doświadczonym pchnięciem, zakochiwałam się w nim coraz mocniej i mocniej. 
Ilekroć wchodził we mnie do końca, za każdym razem pojękiwałam w jego ramię, do którego przytuliłam usta. On jednak nie pozwolił mi dłużej kryć dźwięków w jego nagiej skórze. Oprócz seksu chodziło mu również o bliskość między nami. Nie skupił się w pełni na własnych doznaniach i przyjemnościach. Przyłożył wargi do moich warg delikatnie i rozpoczął kolejny piękny pocałunek, w którym zatapiały się nasze ciche jęki. 
To, co czułam przy Justinie, nie było po prostu seksem i zaspokojeniem pożądania. Było najpiękniejszą wymianą uczuć, jaką przeżyłam w swoim życiu. W każdej sekundzie zbliżenia wtulona byłam w jego ciepłe ciało. Czułam, jak drży. Czułam, jak bardzo mnie kocha. Czułam, ile byłby w stanie poświęcić dla mojego szczęścia. Na zmianę płakałam, a kiedy tylko jego pełne, jedwabiście miękkie usta spotykały się z moim czołem, uśmiechałam się blado przez łzy. Zrozumiałam również, na czym polega dojrzałość. W jednej chwili byłam w stanie oddać wszystko, aby mieć pewność, że Justin, że człowiek, który dożywotnio skradł moje serce, już zawsze będzie szczęśliwy. Prosiłam o to Boga. Nie chciałam niczego więcej.
Skończył tak samo delikatnym pchnięciem, jak zaczął, przelewając we mnie całą swoją miłość i oddanie. Pokochałam go pod każdym względem. Pokochałam małą zmarszczkę na jego czole, która tworzyła się za każdym razem, gdy marszczył brwi. Kochałam jego spojrzenie, tak łagodne i delikatne, jakby patrzył na największy w swoim życiu skarb. Kochałam jego mały nos, którym przyjemnie pocierał moją szyję. Kochałam jego zarost, który w połączeniu z moją skórą wywoływał dreszcze. Kochałam jego usta, którymi całował mnie z miłością i którymi szeptał najpiękniejsze słowa wprost do mojego ucha. Kochałam jego ciało, które trzymało mnie silnie i nie pozwalało upaść. Kochałam każdą jego część. Kochałam jego wady, jego zalety. Kochałam jego uśmiech, dzięki któremu moje serce biło szybciej. Kochałam jego głos, wywołujący najprzyjemniejsze dreszcze, jakie miałam okazję czuć. Kochałam... jego.
Wyszedł ze mnie delikatnie i ostrożnie, położył się obok i z miłością wtulił moją głowę w swoją klatkę piersiową. To dla mnie zbyt wiele. Wybuchnęłam głośnym płaczem, którego nie potrafiła poskromić nawet niebywała bliskość Justina. Chciałam jednak, aby wiedział, że moje łzy wywołało szczęście, jakiego doznawałam tylko i wyłącznie u jego boku. Nikt inny nie działał na mnie tak silnie jak on. Nikogo nie kochałam tak bardzo jak jego.
-Tak bardzo cię kocham - wyszeptałam, kładąc się na miękkiej poduszce i wtulając głowę Justina w swoje nagie piersi. - Nigdy nie było mi tak dobrze jak teraz, jak z tobą. Nie wiem, co zrobiłeś, ale dziękuję ci za to z całego serca. 
Justin nie odpowiedział. Czułam, że nasze zbliżenie przeżywał w równym stopniu co ja. Nadal drżał na całym ciele i dopiero kiedy zaczęłam delikatnie gładzić dłonią jego umięśnione, gładkie plecy, stopniowo rozluźniał mięśnie. Nie myślałam o tym, co zrobiłam, co oboje zrobiliśmy. Nie myślałam o tym, że dwa tygodnie przed własnym ślubem zdradziłam narzeczonego. Teraz byłam szczęśliwa i nie płakałabym, gdyby czas nagle się zatrzymał, a ja zostałabym z Justinem wtulonym w moje ciało. To on napawał mnie szczęściem. To jego potrzebowałam w swoim życiu najbardziej.
-Mogę cię o coś spytać, Cindy? - wyszeptał, a jego gorący oddech ponownie odbił się od mojej skóry. 
-O co tylko zechcesz - odparłam, z uczuciem muskając jego zmarszczone czoło. Nie potrafiłam go puścić. Po prostu nie potrafiłam. Był mój i chciałam, aby o tym wiedział.
-Czy teraz było ci ze mną lepiej niż z Ryanem? - spytał cicho i jakby nieśmiało. Normalnie lekko speszyłabym się po podobnym pytaniu, lecz teraz zbyt mocno go kochałam, aby krępować się czegokolwiek.
-Mimo że Ryan traktuje mnie naprawdę dobrze i ma do mnie wiele szacunku, tak, Justin. Było mi z tobą o niebo lepiej - szepnęłam szczerze, bawiąc się jego włosami. Miałam wrażenie, jakby ich końcówki odrobinę pojaśniały.
-A w porównaniu z tym, co było przed laty? - dodał z niepewnością, którą tym razem usłyszałam dokładnie. 
-Kiedy bywałeś delikatny, co zdarzało się naprawdę rzadko, było mi z tobą cholernie dobrze, ale to, co czułam przy tobie dzisiaj, nie mogło się równać z niczym. Justin, naprawdę przeniosłeś mnie do nieba i jestem ci za to tak cholernie wdzięczna. Byłeś czuły, delikatny, ostrożny. Robiłeś wszystko, aby mnie nie skrzywdzić i nie wystraszyć. Po prostu dziękuję.
Na nowo zaczęłam płakać i teraz to Justin dołożył wszelkich starań, aby łzy przestały ciurkiem wypływać z kącików moich oczu. Przytulał mnie, głaskał po głowie, całował. Nieświadomie wywoływał u mnie kolejne napady płaczu. Każdym czułym gestem rozkochiwał mnie w sobie coraz bardziej. Przestałam bronić się przed uczuciem. Zrozumiałam już, że to bez sensu. Kochałam go, nie mogłam zaprzeczyć. Nie chciałam zaprzeczyć. Chciałam powiedzieć o tym każdemu. Chciałam, aby wszyscy wiedzieli jak silna więź na nowo zrodziła się między mną a Justinem. Moment zbliżenia spotęgował wszystko, co kryło się wewnątrz mojego serca. Justin pokazał mi swoją delikatnością, że naprawdę mu na mnie zależy. A ja mu zaufałam. I nie żałowałam.
-Cindy, bierzesz tabletki antykoncepcyjne? - spytał cicho, muskając przy tym obie moje wilgotne powieki. 
-Tak - uśmiechnęłam się blado przez łzy. W tym momencie cieszyłam się, że regularnie przyjmowałam tabletki. Dzięki nim mogłam kochać się z Justinem bez ograniczeń dzielących nasze ciała. Mogliśmy być tak blisko, jak tego pragnęłam. Czy to nie piękne?
-A szkoda. Chciałbym mieć razem z tobą takiego małego szkraba biegającego po domu - zachichotał cicho, wprowadzając mnie w tak ogromny szok, jakiego nie doświadczyłam jeszcze nigdy.
Przecież nienawidził dzieci i nigdy nie myślał nad tym, aby założyć pełną rodzinę, złożoną z ojca, z matki i z maluszka, do którego musiałby wstawać w nocy i któremu zmieniałby pieluchy. Chciał tego uniknąć za wszelką cenę. Nawet patrzył na dzieci z odrazą i zniesmaczeniem. Wiem, że ludzie się zmieniają, lecz niemożliwym jest, aby zmieniali się do tego stopnia.
-Chciałbyś mieć dziecko? - spytałam w szoku, spoglądając na niego spod rzęs. 
-Oczywiście, że tak. Kocham cię z całego serca, a poza tym mam już dwadzieścia cztery lata. Najwyższy czas, aby się ustatkować.
W jego głosie nie wyczułam nawet nuty zawahania. Był pewien swoich słów i z całą pewnością mogłam powiedzieć, że nie kłamał. Po raz pierwszy wystraszyłam się jego zachowania. Był w każdym calu inny niż człowiek, którego znałam przed trzema laty. Do mojej głowy napłynęły myśli z każdego zakamarka umysłu. Może Justin był na terapii i to leczenie zmieniło go do tego stopnia? A może stracił pamięć i odzyskał ją z zupełnie odmienionymi poglądami? Sama nie wiedziałam, co o tym wszystkim myśleć. Jednego byłam pewna. Jeśli taki zostanie, nigdy nie przestanę go kochać. To po prostu niemożliwe.
Justin ostatni raz musnął moje czoło i wstał z łóżka. Nie wstydził się swojej nagości. Pozwolił mi podziwiać go takiego, jakiego stworzyła go natura. Miał pięknie umięśnione plecy, przyozdobione pojedynczymi tatuażami. Jego pośladki były napięte. Przez moment pragnęłam choćby dotknąć ich dłonią. Był mój, a przynajmniej chciałam, aby był. Chciałam mieć go przy sobie bez przerwy, przez cały czas. Jednocześnie wiedziałam, że należę do Ryana, ponieważ to jego oświadczyny przyjęłam.
-Wpadłem na genialny pomysł - jego głos doszedł do mnie zza drzwi łazienki.
-Zamieniam się w słuch - otuliłam ciało kołdrą, którą zakryłam biust, i usiadłam na łóżku, opierając się o jego ramę. - Cóż to za genialny pomysł?
Justin wyszedł z łazienki z szerokim uśmiechem na ustach i suszarką do włosów w dłoni. Podłączył niewielkie urządzenie do jedynego w pokoju kontaktu i zaczął suszyć swoje bokserki, które zupełnie przemokły na ulewie. Wybuchnęłam śmiechem, obserwując jego starania. Był naturalny w każdym geście i słowie. Nikogo nie udawał i dzięki temu czułam się przy nim tak swobodnie.
-Pomysł dobry, tylko zamierzenie nieskuteczne - zachichotałam i chwyciłam jego bokserki w obie ręce, aby unieść je w powietrze. - Teraz susz, pójdzie znacznie szybciej.
Jego uśmiech był niezaprzeczalnie dziełem sztuki. Był tak piękny, że musiał pochodzić od samego Boga, mimo że przed laty nazywałam go dzieckiem szatana. Był zwyczajnie zły, a teraz nie skrzywdziłby nawet muchy. Niczego nie rozumiałam i prawdę powiedziawszy nie chciałam rozumieć, dopóki czułam się przy nim tak wspaniale, tak lekko, tak przyjemnie.
-Zostajemy tutaj, czy schodzimy na dół zobaczyć, jak bawi się "wiejska ludność"? - zacytował starszą kelnerkę zza baru, kiedy z grubsza wysuszyliśmy większą część ubrań i ubraliśmy się. 
-Mam ochotę się bawić, bo jeszcze nigdy nie byłam tak szczęśliwa jak teraz - zaćwierkałam radośnie i stanęłam na łóżku, podczas kiedy Justin stał przede mną na podłodze.
Ułożył dłonie na mojej talii i delikatnie zsunął je na biodra. Patrzył na mnie z miłością, z pożądaniem. Chciał mnie uszczęśliwiać. Chciał, aby niczego mi nie brakowało. Za to pokochałam go na nowo, znacznie silniej. Dojrzałam do miłości. Dojrzałam do okazywania drugiemu człowiekowi uczuć. Dojrzałam również do tego, aby przyznać się do miłości, aby jej nie zmarnować i w pełni wykorzystać.
Justin delikatnie uniósł mnie, abym mogła objąć go dookoła nogami i wtulić twarz w jego szyję. Niósł mnie jak prawdziwą księżniczkę, jak miłość swojego życia. Wyszedł z pokoju i zamknął drzwi nogą. Nie potrafiłam wytrzymać bez jego pocałunków, dlatego objęłam jego twarz dłońmi i delikatnie wpiłam się w usta mężczyzny, tak słodkie i jedwabiście miękkie.
Przed laty był moim chłopakiem, a teraz? Teraz stał się kochankiem, za którego oddałabym własne życie.


~*~


Nie wiem dlaczego, ale przy pisaniu tego rozdziału uciekło mi kilka łez. Zamierzałam napisać zdecydowanie bardziej szczegółowo TĘ scenę pomiędzy Cindy i Justinem, ale zwyczajnie nie chciałam, bo czułam, że to zniszczyłoby urok rozdziału, dość mocno... emocjonalnego (?).
Zapewne wielu z Was zastanawia się, co ja piszę, skąd te wszystkie zmiany u Justina, skąd to wszystko. Ja powiem Wam jedno - zaufajcie mi, a z czasem wszystko zrozumiecie :)

18 komentarzy:

  1. jezu on jest teraz taki wspaniały, ale coś musi za tym być:/ oby tylko nie wrócił do tamtego siebie. A co teraz zrobi Cindy? Co z Ryanem? Jejku tyle pytań, czekam na kolejny!! Jest wspaniale i cudownie piszesz:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały. Jestem ciekawa jak dalej to wszystko się potoczy i co Justin ukrywa <3
    http://dark-sky-1dff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. I ja....wspaniały rozdział i wspaniały justin brak słów kocham te opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakie słodkie ❤ czekam na next :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakie słodkie ❤ czekam na next :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakie słodkie ❤ czekam na next :3

    OdpowiedzUsuń
  7. "Gdybym tylko wiedziała, jak bardzo zdziwię się po odkryciu prawdy o nim, o miłości mojego życia."

    Te zdanie było tym co przyniesie przyszłość? Bo jeśli tak, to już się boje :(

    Sama chciałbym dziecko Cindy i JUSTINA biegające po domu, ah marzenie... Może druga część będzie miała szczęśliwe zakończenie?

    Bo ja JESTEM za ! Ciekawe co zmieniło Justina? Myśl, że Cindy popełniła samobójstwo ? czy jednak coś innego?

    Bardzo czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy tylko mnie od samego początku denerwuje Justin? :) wolę Cindy z Ryanem.Od początku podejrzewalam że Justin coś kręci i że nie można tak się zmienić.A Cindy jeszcze się na tym przejedzie.Dlaczego ona mu tak ufa przecież wcześniej tez ja "kochał" a jak to się skończyło?Trafiła przez niego do "kochajacego"braciszka i musiała upozorowac swoja śmierć ale ona dalej mu wierzy i go kocha no ja nie moge.Jak ona mnie tym zachowaniem denerwuje to się w glowie nie mieści ;)Jestem ciekawa dlaczego Justin sie tak nagle pojawił w jej zyciu i ta jego znajoma coś mi nie pasuje.Przepraszam jeśli Cię ten komentarz w jakiś sposób urazil od razu uprzedzam ze tego nie chciałam ;) ale i tak będę czytać tę historię bo uwielbiam twoje opowiadania (przeczytalam wszystkie jak do tej pory)i jestem ciekawa jak to się wszystko zakończy i o co chodzi temu Justinowi ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeju, teraz tak wszystko jest cudownie, a ja mam obawy że Justin chce się po prostu na niej zemścić za to że go zostawiła ;C rozkocha i zostawi. Jak najszybciej poproszę kolejny rozdział, bo nie mogę się doczekać, co bedzie ;* weeeeeeny życzę ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny rozdział ❤️❤️❤️❤️
    Ile uczuć musiałaś w to włożyć <3
    Oni są tak bardzo uroczy ❤️
    Czekam na kolejny rozdział :*
    /Wiki

    OdpowiedzUsuń
  11. oooo a może ta mała jest dzieckiem Zayna ? :D a co do rozdziału to jest super, tylko strasznie zastanawiam się nad tym, że Justin chciałby mieć dziecko z Cindy, nie ? a przecież jedno ich wspólne dziecko zabił, więc ja na jej miejscu nie cieszyłabym się z tego tak bardzo, ale zdaje się, że ona jakoś nie odczuwa bólu po tej stracie ;o

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie poznaje Justina, NIE POZNAJE! Co się z nim stało? Nie zebym narzekała ale wiesz... ;D

    Buzi

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja po prostu nie wiem teraz co myśleć o Justinie. Wcześniej był potworem w stosunki do Cindy.Teraz idealny facet.Mam mętlik w głowie :(
    Ona mnie lekko denerwuje tym swoim zachowaniem.On tak ją skrzywdziła a ona leci do niego bo zawitał do niej po 3 latach rozłąki.
    Czekam na nn rozdział ;) Chcę wiedzieć jak to się zakończy tylko nie wiem czy jestem za Justinem czy Ryanem.Nic już nie wiem

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam cię dziewczyno i twoje blogi też. Cieszési3 jak głupia, że Cindy powiedziała prawde. Ciekawa jestem tylko co stalo sie z Justinem.

    OdpowiedzUsuń
  15. Na prawdę nie rozumiem jak ona mogła mu wybaczyć zabójstwo Austina i jej dziecka

    OdpowiedzUsuń
  16. Boże przypominało mi się ze to nie jest Justin tylko jego brat bliźniak jason

    OdpowiedzUsuń